Nerlock
Administrator
Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:23, 21 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Po co komu w Polsce Ekstraliga Rugby7 ?
Wtorek, 24 lutego 2009
TAGI: Ekstraliga Rugby7 Siódemki Flota Gdynia AZS Katowice BBRC Łódź Nowy Sącz Husar Bolesławiec NHRK
Od trzech lat toczą się w Polsce rozgrywki Ekstraligi Rugby7. Twór ten powstał by lepszym drużynom dać możliwość rywalizacji we własnym gronie, z nadzieją na wysoki poziom sportowy i organizacyjny do którego nie zawsze dosięga Polska Liga Rugby7. Najwyższy czas by zastanowić się w jakim stopniu te cele udało się zrealizować i czy Ekstraliga Rugby7 rzeczywiście jest potrzebna komukolwiek poza drużynami rywalizującymi w niej.
Ekstraliga wystartowała w 2006 roku. Do udziału zaproszonych zostało 8 drużyn, które podzielone zostały na dwie grupy: Północną i Południową. W finale zagrali wszyscy, lepsza czwórka o medale oraz ta słabsza walcząca o utrzymanie. Pierwszymi (sukces powtórzyli także rok później) historycznymi zwycięzcami zostali zawodnicy AZS AWF Katowice, pokonując w finale Alfę Bydgoszcz. Z ekstraligi spadł Husar Bolesławiec i Nowa Huta Rugby Klub. Forma rozgrywek została utrzymana również w kolejnym roku, miejsce jednego ze spadkowiczów zajęła dość nieoczekiwanie drużyna BBRC Łódź i był to raczej skutek ogólnej słabości południowej części Polski, aniżeli nagroda za wybitne osiągnięcia tej drużyny. Reputacja Ekstraligi zaczęła tracić na wartości kiedy rugbistom z Łodzi zdarzyło się nie sprostać zadaniu samego dotarcia na turniej. Coraz mocniej zarysowywała się także różnica między północną a południową grupą czego efektem była zmiana formuły całych rozgrywek w roku kolejnym. Rozgrywki ruszyły w tym sezonie z opóźnieniem, skład i formuła pozostawała niewiadomą do ostatnich chwil. Reanimacji podjął się Daniel Kowalski - człowiek z dużym doświadczeniem, stojący za sterami jednego z najmocniejszych siódemkowych klubów w Polsce - Floty Gdynia. Aktualnie w Ekstralidze rywalizuje 6 zespołów, bez podziału geograficznego. Pożar został ugaszony, ja jednak zastanawiam się co dalej?
Jaki jest problem Ekstraligi Rugby 7?
Jako pierwszy na myśl przychodzi mi niejasny system awansów. Drużyny są zapraszane, a o ich doborze decydują organizatorzy i jak się okazywało nie zawsze byli w stanie dokonać trafnych ocen potencjału.
Rozgrywki wymagają od drużyn dobrej organizacji a to na poziomie ekip siódemkowych jest w Polsce dużym problemem. Efekt jest taki, że niektóre drużyny kończąc swój udział w Ekstralidze wchodzą w etap śmierci klinicznej. Przykłady? Jest ich wiele: Husar Bolesławiec - po degradacji z Ekstraligi przez dwa lata zdołał wystąpić w zaledwie trzech turniejach siódemkowych. Na tym się póki co skończyło, mimo że potencjał sportowy pozostał duży, bo zawodnicy Husara dwa z tych turnieji wygrali. Problemy dotyczą jednak większej ilości drużyn, kolejne przykłady dotyczą klubów Nowej Huty, Nowego Sącza, i Łodzi (BBRC). We wszystkich wymienionych przypadkach porażki w Ekstralidze pociągnęły za sobą dużo dalej idące skutki niż tylko sportowy regres. Zmniejszyła się mocno aktywność zespołów, część zawodników zmieniła barwy klubowe i próżno wymienionych drużyn szukać teraz w czołówce jakichkolwiek rozgrywek.
Co więcej - zjawisko dotyczy głównie południowej Polski (wedle przyjętych przez organizatorów podziałów), co prowadzi nas do kolejnego problemu: rozgrywki zaczynają zamykać się w gronie drużyn z Pomorza i Kujaw. Nie można oczywiście winić ich, za to że swą siłą sportową i organizacyjną przewyższają inne siódemkowe ekipy. W miarę jednak postępowania tego procesu, drużynom z innych części Polski coraz ciężej będzie przyjąć na siebie koszta udziału w rozgrywkach.
Odkąd Ekstraliga nie uwzględnia podziału geograficznego, każdy uczestnik musi być gotowy by kilka razy w rundzie "zaliczyć" turniej w bezpośredniej bliskości polskiego morza (Gdynia, Rumia, Gdańsk), lub nieco bliżej, ale wciąż dla wielu dość daleko (Chojnice). Dopóki udział w takich turniejach jest w pełni opcjonalny (vide PLR7), życie samo reguluje problem. Klub w odpowiednim dla siebie momencie podejmuje decyzje czy taki wyjazd się kalkuluje i jedzie na turnieju lub nie. W ekstralidze sytuacja jest inna - tutaj trzeba przygotować się do z góry zaplanowanych startów, określić budżet zespołu i odpowiedzieć jasno na pytanie: Czy jestem finansowo i sportowo gotowy do podjęcia wyzwania?
Ile klubów siódemkowych postępuje w ten sposób? Ile ma z góry określony budżet, a ile "ciuła" pieniądze od turnieju do turnieju, organizując środki finansowe na przysłowiową "aferę"? Przytoczone wcześniej przypadki pokazują, że niestety większość.
Kolejny problem, który boli Ekstraligowców to mnogość tytułów i rozgrywek w polskim rugby siedmioosobowym. Na dole piramidy znajduje się zdecydowanie Polska Liga Rugby 7, w której udział brać mogą mają dosłownie wszyscy i która od swoich uczestników wymaga wkładu minimalnego. Spory pojawiają się w kontekście jednodniowego turnieju o Mistrzostwo Polski Seniorów w Rugby7, który zdominowany jest zazwyczaj przez drużyny z klasycznego rugby15. Środowisko klubów ekstraligowych jest zdania, że tytuł Mistrza Polski piastować powinien zwycięzca ich rozgrywek. I jest to moim zdaniem pomysł ze wszech miar zły. Tytuł mistrza Polski powinien wędrować do drużyny najlepszej w Polsce. Jeśli ekstraligowcy chcą go mieć dla siebie, niech przyjadą w komplecie do Sochaczewa i zajmą czołowe miejsca. Rzeczywistość jest taka, że udział w tym turnieju bierze jedynie zaledwie kilka z nich i do tego raczej w drugorzędnych rolach. Unikanie konfrontacji z lepszymi działa w tym przypadku na niekorzyść reformatorów i dodatkowo osłabia ich argumentację. Efekt całego tego "misz-maszu" jest taki, że zwycięzca teoretycznie słabszej PLR7 góruje pod każdym względem nad triumfatorem Ekstraligi (!).
Problemem jest także szukanie potencjalnych kandydatów do Ekstraligi. Żeby uczynić to w sposób prawidłowy trzeba umieć postrzegać poszczególne drużyny we właściwym kontekście: które z nich są drużynami siódemkowymi i chcą w tym właśnie kierunku się rozwijać, a które tylko grają w siódemki. To zdecydowana różnica, zwłaszcza w sytuacji narodzin wielu nowych ośrodków rugby, które biorą aktywny udział w rozgrywkach siedmioosobowych tylko dlatego, że do rugby15 jeszcze nie dorosły: ani sportowo, ani organizacyjnie. Reprezentantem innego podejścia jest chociażby Flota Gdynia, która jasno deklaruję że interesują ją wyłącznie rozgrywki siedmioosobowe i z myślą o nich prowadzi szkolenie. Jeśli projekt Ekstraligi ma się powieść, zbudować ją trzeba wyłącznie z takich właśnie drużyn. Inaczej rozgrywki te nigdy nie staną się priorytetem dla uczestników.
Ekstraliga grać musi i basta!
Tak, tak. Rozgrywki te nie są wolne od problemów, aktualny system rozgrywek nie jest najlepszy, ale muszą one istnieć dalej i ewoluować we właściwym kierunku. Trzeba zrównoważyć je od strony geograficznej włączając kolejne regiony (np. mocny młody Śląsk), ustanowić klarowne zasady spadku i awansu (np. z finału PLR7) i skupić się na budowaniu jakości a nie ilości. A jakość to chociażby obowiązek udziału drużyn juniorów ze wszystkich ekstraligowych miast w Mistrzostwach Polski Juniorów Rugby7. Czy wszystkie kluby z dzisiejszej Ekstraligi taki wymóg mogłyby spełnić? Obawiam się, że nie.
Pracy jest wiele, ale sama idea rozgrywek jest jak najbardziej właściwa i osobom które się nią zajmują życzyć wypada wiele sił, a także odwagi do wprowadzenia mądrych reform.
Post został pochwalony 0 razy
|
|